niedziela, 21 sierpnia 2011

Urlopowe nabytki

Na wakacje wyjechałam z dużą ilością bagażu, jak zwykle zabierając znaczną ilość kosmetyków. Zawsze staram się ograniczać i zazwyczaj mi to nie wychodzi. W tym roku dodatkowo wróciłam z jeszcze większą liczbą kosmetyków niż ta, z jaką wyjechałam. Wynikło to z tego, że dopiero na drugim krańcu Polski przy okazji zakupów obiadowych w Biedronce dostała się w moje ręce pełna oferta ostatnich nowości kosmetycznych. Tym sposobem stałam się radością posiadaczką znanych już peelingów (winogronowy, borówkowy i mango) i maseł do ciała (Afryka, Brazylia i Azja) z serii Spa BeBeauty. Sprezentowałam sobie również maseczkę oczyszczającą z tej samej serii i płyn do kąpieli Powitanie z Afryką z Bielendy.

Jednocześnie spacerując wielokrotnie promenadą, w sklepiku zaopatrzonym we wszystko, odkryłam obecność kosmetyków PAESE . Posiadam już parę kosmetyków tej firmy. A w ich posiadanie weszłam zamawiając już dwa razy paczkę kosmetyków do testowania KLIK. Jednak pierwszy raz miałam okazję zobaczyć na własne oczy to, co kupię. Nie było, co prawda wielkiej różnorodności (cienie, błyszczyki, lakiery zwykłe i pękające), ale i tak byłam bardzo z tego rada. Bez większego zastanowienia powiększyłam swój wakacyjny bagaż o 2 lakiery pękające i błyszczyk.






Lakiery pękające PAESE :
- niebieski nr 303
- srebrny nr 304

Cena: 15zł

Objętość: 9ml

Dla ciekawych: wyprodukowane w Polsce




Pękają dość standardowo. Drobniej przy cieńszej warstwie (patrz mały palec) i bardziej topornie przy grubszej warstwie (patrz pozostałe palce). Bardzo się ucieszyłam szczególnie z kupna srebrnego lakieru, takiego wariantu kolorystycznego jeszcze niegdzie nie widziałam. Z pewnością będzie się świetnie prezentował na ciemnym tle. Tak się jednak złożyło, że żadnego ciemnego lakieru nie miałam na wyjeździe, więc prezentuje go na (ostatnio najbardziej wyeksploatowanym lakierze) Colour Alike Q /ku/ 151 Miętus. Wykończenie pękaczy standardowo matowe.








Podsumowanie:
Czas schnięcia, trwałość, efekt i cena porównywalna do innych już standardowych, pękaczy jak Golden Rose czy Wibo. Ja swoje nabyłam trochę z ciekowości, lecz głownie z powodu ich kolorów.

Mleczny balsam do ust o słodkim smaku i apetycznym zapachu PEASE:
- MILKY LIPS nr 602




Cena: 17zł
Objętość: 6ml

Fakty/ zalety:
- Błyszczyk faktycznie pachnie słodko, ja niestety nie przepadam za takim wariantem zapachowym. Zapach przywodzi mi na myśl biszkopty albo może raczej jakieś ciastka waniliowe.
- Do nakładania posiada bagietkę lub jak ktoś woli inna nazwę, małą skośnie ścięta gąbeczkę.
- Jest gęsty, więc raczej nie grozi nam spływanie produktu lub problemy z jego opanowaniem i rozprowadzeniem na ustach.
- Ma różowo-mleczny kolor, jednak nie kryje całkowicie ust, jest raczej pół transparentny.

Wady:

- Nie jestem zadowolona z jego smużenia, kiedy nakładam go na niczym niepokryte usta. Znacznie lepiej wygląda i pokrywa usta wcześniej posmarowane jakimś zwykłym balsamem czy pomadka ochronną. Ja dotychczas używałam go z rewelacyjnym balsamem do ust Tisane.

Podsumowanie:

- Za taką cenę spodziewałam się czegoś lepszego. Nie jest tragiczny niemniej to nie jest to, czego szukałam i do moich ulubionych błyszczyków należeć nie będzie. Znacznie bardziej jestem zadowolona z tańszego błyszczyka Essence, Stay with me – 02 my favorite milkshake.

piątek, 5 sierpnia 2011

Częściowo planowana ucieczka w siną dal

Planowana, bo rzeczywiście była planowana. Ale częściowo, bo okazało się, że od teraz do rana mam czas żeby ogarnąć wszytko, spakować się (co zawsze jest nie lada wyzwaniem, bo nigdy się nie mieszczę ^^") i dopędzić na pociąg relacja Wrocław- Kołobrzeg, a potem jeszcze dalej. Jednym słowem nareszcie upragniony urlop! Jednak nieco wcześniej już przypuszczałam pierwotnie. Powrócę na pewno pod koniec sierpnia.
Żałuję nieco, że nie będę miała dostępu do internetu. Mam naprawdę wiele pomysłów na notki jednak wciąż za mało czasu, więc niestety pojawiają się one dość nieregularnie, czego nie mogę odżałować :( Postaram się coś przygotować na zapas. Przy okazji urlopu przetestuje też nowe kosmetyki.

Małe wspomnienie z zeszłorocznych wakacji :)


Tym czasem ja biegnę pakować się nad morze. Tak się trafiło, że jednocześnie z nad morza od razu praktycznie jedziemy na wesele. Więc naprawdę mam kwadratowe oczy z przerażenia jeżeli chodzi o kwestie organizacji i pakowania tego wszystkiego ;p

A wam życzę udanych, słonecznych i fantastycznych wakacji i do zobaczenia za kilkanaście dni kochane! :*

Kolorowy mix

Manicure z którym czułam się naprawdę rewelacyjnie! Nosiłam go niedawno, kiedy pogoda była jeszcze szaro-bura, a ja zastana wiałam się czy nie przespałam przypadkiem kilku miesięcy i zamiast lipca mamy już listopad. Przyciąga wzrok i jest bardzo radosny i optymistyczny. Na pewno jeszcze powtórzę ten wariant lub skomponuję inny.




Krótko o użytych lakierach:
- kciuk - miętowy - Colour Alike Q /ku/ seria limitowana - Lato w pełni - 151 Miętus
- wskazujący - różowy - Colour Alike Q /ku/ - 103 Włóż róż
- środkowy - pomarańczowy - Colour Alike Q /ku/ - seria limitowana - Lato w pełni - 154 Mechaniczna Pomarańcza
- serdeczny - żółty - Colour Alike Q /ku/ - seria limitowana - Lato w pełni - 153 Ja-Jo
- mały - zielony - Sensique nr255 Drink With Lime

Do ozdobienia użyłam czarnego bulionu i kwiatuszków które nawiasem mówiąc bardzo lubię. Wzór powtórzyłam na obu dłoniach z tym, że kolejność kolorów na prawej ręce jest odwrócona w stosunku do lewej. A teraz kilka zdjęć. Z racji tego, że nie potrafiłam się zdecydować jest więcej niż planowałam :D

Prawa dłoń:






Lewa dłoń:



Też czasem lubicie takie pstrokate zestawienia? :)

środa, 3 sierpnia 2011

The Make Up Blog Award


Tym razem dziękuję oTAGowanie princetonxgirl i zakręconej_ :)

Zasady:

1. Napisz kto przyznał Ci nagrodę
2. Napisz 7 makijażowych faktów o sobie
3. Przekaż nagrodę 15 następnym blogerkom

Jakoś ciężko było mi zdecydować na te 7 faktów, ale coś tam wydumałam.

1. Moim pierwszym "dorosłym" kosmetykiem był czarny tusz do rzęs z Miss Sporty, nabyty gdzieś w okolicach połowy gimnazjum i używany na specjalne okazje.

2. Moje pierwsze własne lakiery do paznokci kupiłam w Naturze z najlepszą przyjaciółką za ciężko ubierane pieniądze i były w kolorze żółtym i zielonym.

3. Nadal szukam idealnego kremu matującego i podkładu do mojej jasnej i tłustej cery.

4. Koloru którego bardzo nie lubię w cieniach do powiek jest różowy. Moim zdaniem sprawia, że oczy nabierają wyglądu zmęczonych i zaróżowionych jak w czasie przeziębienia. Nie bardzo potrafię się do niego przekonać.

5. Jeżeli muszę wyjść w 5 minut, mój makijaż stanowi podkład, puder pyłkowy i tusz do rzęs.

6. Praktycznie nie używam czarnej kredki do oczu. Przy mojej jasnej cerze całkowicie przerzuciłam się na inne kolory, a najciemniejszym z ich jest brąz.

7. Dopiero od niedawna używam pudru brązującego. Długo się do niego przekonywałam, uważając go za zupełnie zbyteczny. Teraz jednocześnie korzystam z różu i pudru brązującego i nie chcę już rezygnować z tego duetu.

Jak zwykle z powodu chronicznego braku czasu, tak długo odpowiadałam, że już chyba wszyscy zdążyli się wykazać w tej kwestii. A mi już teraz bardzo trudno znaleźć kogoś kto jeszcze tego nie zrobił.

Nagrodę przekazuje dalej do:
1. Idealna Kobieta
2. Agnieszka
3. A.