niedziela, 23 września 2012

Lakierowy rachunek sumienia cz.2

Bez owijania w bawełnę jedziemy dalej. Kolejna cześć moich małych kolorowych skarbów :)



48. Wibo różany lakier do paznokci nr 10
49. Sally Hansen nr 4033-38 Rose Petals
50. Wibo różany lakier do paznokci nr 9



51. Wibo nr 310
52. Q by Colour Alike nr 103 Włóż róż
53. Q by Colour Alike nr 104 Mali-nova
54. Golden Rose Diamonds nr 01



55. Q by Colour Alike nr 464 Mulę róż
56. Eveline Holografic Shine nr 419
57. Wibo nr 177
58. Q by Colour Alike nr 113 Brudny Harry



59. Bell Air Flow nr 02
60. Golden Rose Pretty Colour nr 135
61. Colour Alike nr 454 Czerwony jak cegła



62. Wibo pękający lakier do paznokci nr 05
63. Eveline nr 371 Porto
64. Golden Rose with protein nr 286
65. Q by Colour Alike nr 105 Na sygnale



66. Revlon nr 745 Frankly Scarlet
67. Eveline nr 375 Amoroso
68. Colour Alike nr 465 Miasto grzechu



69. Vipera nr 66 Winter fever
70. Sally Hansen nr 6086-05 Crimson
71. Vipera nr 466



72. Sally Hansen nr 4134-89 Cocktail party
73. Revlon nr 046 Valentine
74. Q by Colour Alike nr 117 Czysta krew
75. Colour Alike nr 8 Burgundy alike



76. Wibo Crocodile skin nr 04
77. Golden Rose Matte nr 07
78. Sally Hansen nr 6154-08 Mesmerizing



79. Essence nr 39 Lime up!
80. Sensique nr 255 Drink with lime
81. Farmasi nr 031
82. Golden Rose Ceramic nr 170



83. Q by Colour Alike nr 161 Tatarak
84. Sally Hansen nr 03 Glow
85. China Glaze nr 964 Cha cha cha
86. Make-up Academy Green With Envy



87. Colour Alike nr 205 Green Go
88. Sensique nr 268 First leaf
89. Lovely nr się starł :(
90. Sensique nr 238
91. Vipera nr 558



92. My Secret nr 161 Underwater Green
93. Golden Rose Graffiti nr 07
94. Colour Alike nr 203 Love las
95. Essence nr 03 Green grass

Co Wam się podoba w tej części? A może jesteście któregoś lakieru szczególnie ciekawe?

piątek, 21 września 2012

Lakierowy rachunek sumienia cz. I

Już od dawna zbierałam się do tych postów, ale jakoś przerażało mnie przekopanie się przez wszystkie puszki z lakierami jakie posiadam. Jednak zarówno im jak i mnie wszyło to na dobre ;) Wszystkie buteleczki zostały dokładnie wyczyszczone i poukładane, a ja nie będę miała więcej problemów z odnalezieniem lub odkręceniem danego lakieru.

Część z Was na pewno tak jak ja, ma problemy z oparciem się tym ślicznym, małym, błyszczącym, kolorowym i różnokształtnym buteleczkom, które tak rozkosznie pobrzękują obijając się o siebie! ;D Swego czasu lakiery kupowałam naprawdę hurtowo...teraz już bardziej nad sobą panuję i nabywam tylko upatrzone perełki albo wielkie nowości. Choć często baaaardzo kusi!

Złośliwcom, którzy pukają się w czoło i mówią "Po co Ci kolejny czerwony lakier?" albo "I tak nie jesteś w stanie tego zużyć do końca życia!", odpowiadam, że wolę wydać na lakiery, niż 10zł dziennie na papierosy lub inne używki (no chyba, że mowa o dobrym piwie lub winie... ;p). Zazwyczaj to odstrasza czepialskich na jakiś czas ;)

Nadeszła chwila, kiedy światło dzienne ujrzą moje małe, kolorowe skarby. Zdjęcia były robione w świetle dziennym, opisywane od lewej do prawej. Te lakiery które już tu kiedyś zagościły są podlinkowane.



1. My Secret nr 104
2. Golden Rose Classics Charming nr 49
3. A Nail Polish Classic Fashion nr 41



4. Colour Alike glitter nr 206
5. Essence special effect topper nr 03 hello holo
6. Essence special effect topper nr 02 cirus confetti.
7. Essence special effect topper nr 10 glorious aquarius



8. Sally Hansen nr 4032-09 Timeless White
9. Golden Rose with protein nr 203
10. Essence nr 001 stamp me! white
11. Vipera nr 417



12. Golden Rose Pretty Color nr 112
13. Mariza nr 32
14. Sally Hansen Maximum Growth
15. Essence nr 70 Makes me weak



16. Golden Rose Holographic Color nr 102
17. Golden Rose Holographic Color nr 103
18. Golden Rose Holographic Color nr 107
19. Golden Rose Classics Charming nr 37



20. Nail Design lakier do stempelków srebrny
21. Paese Lakier Pękający nr 304
22. Colour Alike nr 452 Szara Migotka
23. Colour Alike nr 469 Aleja Gwiazd



24. Eveline Holografic Shine nr 420
25. Golden Rose Holographic Color nr 114
26. Nail Design lakier do stempelków złoty



27. Sensique nr 256 Sunny Sparkle
28. Wibo French Duo Color nr 06
29. Colour Alike nr 467 Złoto dla zuchwałych



30. Wibo pękający lakier do paznokci nr 02
31. Q by Colour Alike nr 153 Ja-Jo
32. Wibo nr 126



33. Golden Rose Classic nr 164
34. Sensique nr 266 Solar Glow
35. Lovely bez numerka



36. Flormar Nail Enamel nr 376
37. Q by Colour Alike nr 154 Mechaniczna pomarańcza
38. Q by Colour Alike nr 164 Tańczę i jem pomarańcze
39. Colour Alike nr 453 Marchewkowe pole



40. Joko J143 Spicy Orange
41. Wibo so matte nr 01
42. Sally Hansen nr 01 Siren
43. Catrice nr 560 Rusty But Sexy



44. Colour Alike nr 4 Coral red
45. H&M Sophisticated Susanna
46. Flormar Supershine Nail Enamel nr 04
47. Mariza nr 34

Coś Wam wpadło w oko?
Tymczasem ja wracam do notatek modląc się o cierpliwość i motywacje....

niedziela, 16 września 2012

S.he stylezone

Jedyna kolorówka jaką nabyłam w dm to lakier do paznokci i szminka S.he stylezone. Jest to linia produkowana właśnie dla tej sieci drogerii (podobnie jak u nas Sensique dla drogerii Natura).




Podobają mi się geometryczne i nowoczesne opakowania tych produktów, są dość solidnie wykonane i wygodnie się z nich korzysta.


S.he stylezone - szminka nr 120/2060




Niestety na opakowaniu nie znajdziemy informacji o wadze kosmetyku, ani jego dacie ważności...




Delikatnie różowa szminka, o wykończeniu (jak dla mnie) satynowym i średnim kryciu. Zapach ma bardzo delikatny, owocowo-pudrowy. Dobrze się rozprowadza na ustach, daje uczucie lekkiego poślizgu, nie zauważyłam, żeby wysuszała usta.




Niestety jest nietrwała, szybko "znika", potrafi się bardzo nieestetycznie zbierać przy granicy ust. Nie jest tragiczna, ale jestem mocno średnio z niej zadowolona.


S.he stylezone - lakier do paznokci nr 312/1080


Objętość: 10ml
Data ważności: 36 miesięcy od momentu otwarcia




Przykurzona, ciemna mięta o kremowym wykończeniu. Standardowy pędzelek pozwala dobrze rozprowadzić lakier, który minimalne smuży, jak na kremowe lakiery przystało. Czas schnięcia również w normie. Z trwałością nieco gorzej, po 2 dniach nadawał się tylko do zmycia. Muszę jednak podkreślić, że lakier nie był pokryty top coatem, a będąc na wakacjach paznokci nie oszczędzałam. Niemniej mam lakiery które i w takich warunkach więcej przetrwają.




Moja ciekawość co do kosmetyków od S.he stylezone została zaspokojona (przynajmniej na razie ;P). Jakość tych produktów jest dla mnie po prostu średnia i porównywalna do Sensique, (lakiery z tej firmy niestety też nie najlepiej się u mnie sprawują, nawet w "przyjaznych warunkach" i z top coatem). Na razie również nie mam ochoty na więcej.


Chciałybyście wypróbować coś od S.he stylezone? A może miałyście już okazję coś przetestować?


sobota, 15 września 2012

Cucuba

Do tej pory limitowane edycja od Catrice, średnio mnie ruszały. Jednak kiedy zobaczyłam Cucube na żywo to oniemiałam. Było wszytko dostępne, oprócz bronzera, a ja byłam tek zachwycona, że z chęcią kupiła bym wszytko.


Źródło: internet


Jednak rozum czuwał, i choć serce bolało z największym żalem odłożyłam lakiery i przepiękną, rudą szminkę. Mimo wszytko zabrałam, ze sobą do domu dwa drobiazgi.





Sypki cień nr C05 Take It Mint






Na sucho ma dość średnie krycie, na mokro natomiast już nie ma z tym problemu. Tworzy zjawiskową metalicznie mieniącą się tafle.


Eye liner nr C01 również o nazwie Take It Mint




Piękny miętowy matowy kolor. Wygodny pędzelek i konsystencja samego kosmetyku pozwala na zrobienie ładnej kreski nawet bez wprawy. Robi delikatne prześwity, ale przy nałożeniu grubszej warstwy albo delikatnych poprawkach problem znika.

Jednak to co decyduje o tym, że już jest to mój ulubieniec to TRWAŁOŚĆ! Po zaschnięciu trzyma się bez zarzutu cały dzień, bez rozmazywania, łuszczenia się, blaknięcia, odbijania i innych niepożądanych przygód. Nie oznacza to, że wieczorem trzeba go zdzierać nie wiadomo czym. Dwufazowy płyn doskonale sobie z nim radzi.










Ponad to, przy dość minimalistycznym makijażu, miętowy kolor naprawdę zwraca uwagę. Usłyszałam wiele komplementów kiedy przyszłam w nim do pracy i to czym podbija serca to właśnie oryginalny kolor :)


Jak Wam się podoba Cucuba? Znalazłyście coś dla siebie?

środa, 12 września 2012

Denko - sierpień 2012

Spóźnione denko, więc bez zbędnej gadaniny:





babydream - nawilżające chusteczki pielęgnacyjne
Mokre chusteczki o delikatnym zapachu charakterystycznym dla całej tej serii. Używam ich wszechstronnie od wstępnego zmywania makijażu, szybkiego czyszczenia pędzli "na już" i mycia rąk, po przecieranie blatów mebli jak i butów "na ostatnią chwilę". Ze wszystkim dają sobie doskonale radę. Są tanie i powszechnie dostępne. Uważam jednak, że mogły by być odrobinę bardziej nasączone płynem. Polecam także przechowywanie w plastikowym pudełku lub woreczku, w przeciwnym razie mogą zacząć wysychać.



Rexona - anti-perspirant long lasting protection
Dezodorant któremu jestem wierna już chyba ponad rok. Wydajny, działanie bez zastrzeżeń, przyjemny świeży zapach. Jedyny warunek jakiego nie spełnia to białe ślady, które przy nieostrożnym zakładaniu bluzek, mogą pojawić się na naszym ubraniu. Jednak ćwiczenie czyni mistrza i nawet odpowiedniego zakładania bluzek można się nauczyć ;p "Maxi format" jest zazwyczaj dostępny w Biedronkach.



Ziaja - szampon do włosów przetłuszczających się, lawendowy
To już moja druga butelka. Tani i duży szampon, przyjemny w użyciu i wydajny. Nie spowodował u mnie żadnych problemów ani ze skórą głowy ani z włosami, mimo to, że używałam go praktycznie codziennie. I właśnie...tutaj nie jestem wstanie powiedzieć Wam, czy przedłuża on świeżość włosów, bo ja i tak myję je codziennie. Wiec jeżeli szampon nie podrażnia mi skóry głowy, nie robi mi dziwnych rzeczy z włosami, jest wydajny, dobrze się pieni, a do tego jest jeszcze tani to mi w zupełności wystarcza.



Avon - senes lagoon, gruboziarnisty peeling do ciała
Produkt który lubię i wracam do niego co jakiś czas głownie przez przyjemny i świeży zapach, ładne i praktyczne opakowanie, a także wydajność oraz cenę (oczywiście w promocjach). Jednak funkcji peelingu nie spełnia on w żadnym wymiarze. Mała ilość i wielkość drobinek które się w nim znajdują, skutecznie uniemożliwiają mu spełnienie zamierzonej funkcji. Na złuszczanie nie ma co liczyć, tak na prawdę jest to przyjemny żel z mikrogranulkami, do prawdziwego peelingu jeszcze mu daleko.



Ziaja - sopot sun, mleczko po opalaniu z wapnem
Lekkie mleczko o lejącej się konsystencji i delikatnym zapachu. Szybko się wchłania, nawilża, delikatnie chłodzi i przynosi ukojenie ściągniętej i napiętej po opalaniu skórze. Jest tani i dostępny bez problemu. Nie wiem jak sobie da radę, kiedy ktoś naprawdę przesadzi ze słońcem, jednak dla mnie po umiarkowanym opalaniu się z filtrami lub po przypadkowym "przypieczeniu się" podczas maratonu na mieście jest dobry.



Marion - maseczka oczyszczająca, peel off
Produkt o którym już wspominałam, zaraz po jego zakupie. Zachwycił mnie dozownik i to podtrzymuje. Pomysł świetny i była bym prze szczęśliwa, jak by to rozwiązanie zostało wprowadzone we wszystkich produktach w saszetkach. Niska cena (2,99zł) i wydajność (4 aplikacje na całą twarz) również na plus. Na tym zachwyty się kończą, bo sama maseczka rewelacją nie jest. Już na samym początku składu pomiędzy wodą, a gliceryną znajdują się dwa alkohole, zresztą nawet składu czytać nie trzeba, bo maseczka tak bardzo śmierdzi alkoholem, że przy nakładaniu jej na twarz, aż oczy łzami zachodzą. Dalej, jak dla mnie ta maseczka nigdy całkowicie nie zastyga, owszem, można ją jakoś tam pościągać w kawałkach, ale pozostaje taka miejscami lekko galaretowata. A po tym wszystkim, człowiek stwierdza, że maseczka właściwie nic nie zrobiła, ewentualnie pozostawia wrażenie nieco gładszej skóry, co zapewne zawdzięcza się glicerynie i na tym koniec bajki. Efekt długo się nie utrzymuje i jest to w sumie takie paćkanie się dla idei. Maseczka krzywdy mi nie zrobiła, ale nie jestem z niej zadowolona i nie kupie ponownie.



Perfecta - wulkaniczny peeling i zmiękczająca maska - serum do stóp
Przede wszystkim, produkt pachnie jak różowa guma orbit dla dzieci (no kto co lubi). Jest mało wydajny, do wyboru mamy opcję "hulaj duszo", czyli zużycie z rozmachem na raz, albo "minimalistyczną", czyli cierpliwe rozdzielanie, żeby maksymalnie starczyło na 2 razy, serum max 3 razy. Peeling przypomina mi trochę pomarańczowy z Biedronki, który nawiasem mówiąc bardzo lubię. Ale jeżeli miała bym wybrać ten lepszy, to biedronkowy wygrywa. Maska-serum niby dobry, ale efekt jaki daje bardzo krótkotrwały. Ponad to produkty do stóp w saszetkach nie są zbyt wygodne w użyciu i po tym zestawie zdecydowanie stawiam na tubki i pompki. Jednym słowem spróbowałam, produkt nie jest zły, ale więcej nie zagości na moich stopach.



dermaglin - maseczka przeciwtrądzikowa Zielona Glinka Kambryjska + aloes + owies
Wspominałam już kieeeeeedyś o tej maseczce. I od kiedy ją odkryłam zawsze mam, przynajmniej jedna saszetkę w zapasie. Nie będę bardzo się o niej rozpisywać, bo zasługuje ona na osobny post, który na pewno się pojawi. Krótko mówiąc, jeszcze nigdy mnie nie zawiodła. Rewelacyjnie wpływa na tłustą i mieszaną cerę stosowana zarówno na całą twarz jak i miejscowo. Nie jest najtańsza (ponad 5 zł za 20g), ale starcza spokojnie na kilka aplikacji i jest niezastąpiona oraz warta ceny.


Miałyście ktoryś z tych produktów? Co o nich myślicie?