poniedziałek, 31 grudnia 2012

Jolly Jewels po raz trzeci

Przedostatni lakier jaki posiadam z tej kolekcji. Nieco inny niż jego poprzednicy. Idealny na karnawał i właśnie na niego zdecydowałam się na tegorocznego Sylwestra :)

nr 106, w przeciwieństwie do pozostałych lakierów, ma bezbarwną bazę i znacznie większą ilość brokatu. Lakier posiada drobinki w trzech kolorach i dwóch rozmiarach, małe w kolorze fioletowym i całkiem maleńkie w kolorze zielonym oraz złotym. Przy dwóch grubszych warstwach można uzyskać całkowite krycie, bez żadnych prześwitów. Szybko wysycha i wygląda zabójczo. Same oceńcie :D











Co o nim myślicie?

Na koniec chcę Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia noworoczne. Dużo zdrowia, ogromu miłości, szczęścia, spełnienia marzeń i wspaniałego roku 2013 !!!

A tym czasem sama biegnę ogarniać temat moich przygotowań do wyjścia ;)

sobota, 29 grudnia 2012

Jolly Jewels po raz drugi

Dzisiaj będzie słodko, różowo i landrynkowo, czyli Jolly Jewels nr 109.




W jasnoróżowej bazie znajdują się jednakowej wielkości, małe drobinki brokatu w kolorze białym i ciemno różowym. Tak jak w przypadku poprzednika nr 115, krycie można uzyskać przy 2 warstwach, gdzieniegdzie mogą być widoczne końcówki, jednak w tym przypadku również nie jest to dla mnie problemem ;)












Co do tak kontrowersyjnej trwałości nadal się ostatecznie nie wypowiem. Zrobię to dopiero kiedy wypróbuję, każdy z czterech lakierów jakie posiadam z tej kolekcji. Niemniej, mogę napomknąć, że ja na pewno nie nazwę ich bublem (bo i takie glosy już się pojawiły ;)).




Skusiłyście się już na jakiś? Czy nadal jesteście odporne na wdzięki tej kolekcji?

piątek, 28 grudnia 2012

Jolly Jewels po raz piewszy

Kto Wam przynosi prezenty pod choinkę? Bo do nas zawsze przychodził z prezentami Aniołek. Niepostrzeżenie podkładał prezenty pod choinkę i na pożegnanie pukał w okno albo drzwi i wtedy już było wiadomo, że kolejny raz nie udało mi się przyłapać Aniołka na gorącym uczynku :D

W tym roku chyba musiałam być wyjątkowo grzeczna, bo zostałam obdarowana wszystkim hojnie i od serca. Tym sposobem zamiast jednego upatrzonego lakieru Golden Rose z serii Jolly Jewels, dostałam wszystkie 4 które mi wpadły w oko :D

Myślałam, że nie ulegnę im, jednak i ja zostałam oczarowana, przynajmniej tą czwórką. Reszta jakoś nie robi na mnie wrażenia. Na pierwszy ogień poszedł nr 115.




W mlecznobiałej bazie znajdują się średniej i małej wielkości drobinki brokatu kolorach: żółtym, srebrnym, różowym, niebieskim, zielonym i białym. Dobre krycie uzyskuje się przy dwóch warstwach. Gdzieniegdzie są widoczne końcówki paznokcia, jednak przy takiej ilości różnokolorowych błyskotek nie stanowi to dla mnie żadnego problemu.




Szybko wysycha, co do trwałości nie powiem nic konkretnego, nosiłam go dwa dni, a potem zmyłam. Pojawiły się głosy, że trwałość jest wręcz karygodna, jednak ja na razie tego nie mogę ani potwierdzić ani zaprzeczyć.




Polecam pokrycie dodatkowo bezbarwnym lakierem, jednak jak ktoś się uprze, bez niego też można dać radę. Na koniec zmywanie, owszem może być koszmarem, jednak przy użyciu metody z folią aluminiową staje się znośne. A w zamian za oryginalny efekt jaki można uzyskać dzięki tym lakierom, jestem w stanie wybaczyć im ten mozolny proces zmywania ;)








Na razie jestem zadowolona, zobaczymy jak będą się spisywać kolejne lakiery z tej serii.

A Wy już miałyście okazję próbować nowości z Golden Rose? Jesteście nimi zainteresowane czy nie wzbudzają Waszej ciekawości?

środa, 26 grudnia 2012

Świąteczne migawki

Ostatni tydzień i świąteczne dni minęły mi z prędkością światła. Z pewnością nie mi jedynej... Na szczęście udało nam się (mi i mojej siostrze) uwiecznić na zdjęciach trochę detali i momentów zarówno z długich i mozolnych przygotowań jak i z samego świętowania :) Teraz z przyjemnością się nimi z Wami dzielę.



Ręcznie robiona "bomba".





Maja i Kropka, mama i córka zawsze razem ;)



Bo razem raźniej i cieplej.



Obowiązkowo ciastka muszą być!



Ciasteczkowe choinki, przeuroczy drobiazg na prezent, wywołujący nieproporcjonalnie dużą radość w porównaniu do czasu i pieniędzy poświęconych do ich wykonania :D



Karczochowa bombka...



... kolejny doskonały pomysł na własnoręcznie zrobiony drobny upominek.



Błyszcząco i brokatowo.



Pakowanie prezentów też może być relaksujące :)



Bez piernika ani rusz.



Debiutancki keks siostry był prawdziwym arcydziełem.



Prywatny Stumilowy Las.



Choinkowo...



... i śnieżynkowo.



Spanko w cieniu choinki.



W tym roku były swojskie świeczniki ;p



Jest też i czarny charakter - Merlin buszujący w prezentach.



A na koniec chyba najbardziej zaskakujący prezent w tym roku. Własnoręcznie zrobiony domek z piernika! Cały dla mnie! Wykonany przez mojego (rzekomo nieposiadającego żadnych zdolności manualnych ani plastycznych...) mężczyznę. Za rok zamówiłam już sobie piernikowy zamek ;p

Rodzinna atmosfera wyśmienita, jedzenie również, prezenty zarówno te dane jak i otrzymane są strzałem w dziesiątkę. Część z nich na pewno jeszcze tutaj zagości :)


A jak Wam minęły tegoroczne święta? :D

niedziela, 16 grudnia 2012

Czerwony jak cegła

Chciałam, żeby grudzień obfitował w posty. Niestety jak do tej pory jestem tak zabiegana, że za mój brak systematyczności tutaj, powinnam sobie sama dać karę.
Dzisiaj szybiciorem, a w najbliższych dniach mam nadzieję nadrobić zaległości.

Colour Alike nr 454 Czerwony jak cegła

Nazwa idealnie oddaje kolor tego lakieru. Żywa, soczysta czerwień wpadająca w pomarańcz. Lakier jest kremowy, dobrze się go nakłada, jednak nie kryje idealnie i przy długich paznokciach delikatnie widać końcówki. Dodatkowo paznokieć palca serdecznego i kciuka pokryłam lakierem z Essence nr 03 hello holo
















I jak się podoba kolejny lakier z rodziny Colour Alike?

środa, 5 grudnia 2012

Denko - listopad 2012

HA! W tym miesiącu wyrobiłam się na czas z moim denkiem :D W listopadzie już nie tak "na bogato" jak w październiku ale nadal do przodu.





babydream - nawilżające chusteczki pielęgnacyjne
Całkiem przyzwoite, pisałam już o nich w sierpniowym denku.



babydream - olejek pielęgnujący
Kolejny kosmetyk z serii babydream do którego ciągle wracam, pisałam o nim co prawda wieki temu, ale moje dobre zdanie odnośnie tego olejku się nie zmieniło.



Isana - żel do golenia nóg brzoskwiniowy
Na pewno do niego wrócę, bo jest rewelacyjny. Osobny post poświęcony właśnie jemu znajdziecie tutaj.



Isana - zmywacz do paznokci
Jestem mu wierna już z 2-3 lata, od czasu kiedy wypróbowałam go u koleżanki ze studiów. Dla mnie jest najlepszy w swojej kategorii i nic więcej nie potrzebuje. Dobrze zmywa, jest wydajny, duży, tani i dobrze dostępny. Ideał. Oczywiście nie ręczę za jego różowego brata. U mnie zawsze gości zielona wersja.



Isana - olejek pod prysznic
Kupiłam go na próbę, aby wyrobić sobie o nim własne zdanie, bo recenzje które o nim czytałam były różne. Jest stosunkowo tani, ma rzadką oleistą konsystencję i tworzy baaardzo delikatną chmurkę piany. Faktycznie nie wysusza skóry, dlatego stosowałam go kiedy miałam wyjątkowego lenia i wtedy mogłam sobie darować użycie balsamu. Jednak ogromnym minusem jest jego zapach, który niezmiennie kojarzy mi się z tranem i sardynkami z puszki...Sprawiało to, że prysznic wcale nie był przyjemny, za to był błyskawiczny ^^" No cóż, najwyraźniej coś za coś, ale chyba więcej go nie kupię.



Alterra - szampon dodający objętości, papaja i bambus, do włosów delikatnych i pozbawionych witalności
Pomimo tego, że te szampony są dobrze znane (a szczególnie włosomaniaczkom), ja dopiero teraz zużyłam swoją pierwszą buteleczkę. Pomijając pierwszy i podstawowy powód zachwytów nad tą linią (w miarę dobry i naturalny skład oraz brak sylikonów) i oczywiście przystępną cenę jak i dostępność, szampony te wspaniale pachną. Nie wysuszają włosów, dobrze je myją, nie podrażniają skóry głowy. Jedyne co mogę im zarzucić to to, że są mało wydajne. Jednak używam ich na zmianę z moim dotychczasowym szamponem i myślę, że przy okazji promocji zawsze sobie jakiś dokupię.



La Roche-Posay - oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej
Wiem, że produkty z tej linii cieszą się dobra opinią, jednak moja podobnie jak w przypadku kremu do twarzy nie będzie aż tak entuzjastyczna. Owszem jest to produkt bez parabenów, mydła, barwników i alkoholu. Bardzo delikatny, nie ściągał skóry i był wyjątkowo wydajny. Jednak nie spełnił on u mnie obietnicy na która najbardziej liczyłam, czyli nie eliminował zanieczyszczeń i nadmiar sebum. Gdyby był tańszy pewnie bym go jeszcze kiedyś kupiła. Jednak za tą cenę poszukam czegoś innego.



BarbraPro - regenerujący krem do rąk z HydroActive 5
Ogromny plus za wygodne i zgrabne opakowanie z pompką. Ale już sam zapach kremu mnie nieco drażnił, krem raz się wchłaniał dobrze, innym razem się rolował, a efekty również nie była jakieś wyjątkowe. Najwyraźniej jest to produkt tego typu który się kocha albo nienawidzi. Dziewczyny z pracy zużyły mi go do końca, kiedy już straciłam do niego cierpliwość i były zadowolone.



Marion - dwufazowy delikatny płyn do demakijażu oczu
Od kilku miesięcy mój numer jeden, jeżeli chodzi o demakijaż. Więcej pisałam o nim tutaj.



Oriflame - złuszczający żel pod prysznic z energetyzującą miętą i maliną
Jak w przypadku większości tego typu produktów,"złuszczanie" to za duże słowo. Jest to po prostu żel z drobinkami. Za to zapach jest rewelacyjny, świeży i pobudzający. Z pewnością jeszcze kiedyś kupię, właśnie ze względu na malinowo-miętowy zapach.



Perfecta - koktajlowa maseczka S.O.S na twarz i pod oczy
Maseczka do stosowania jako krem na dzień (bez spłukiwania), po 10-15 minutach można bez problemu zrobić makijaż i wbrew moim obawom nie skraca ona jego trwałości. Sama maseczka ma złotawy kolor, dlatego radzę nakładać z umiarem, delikatnie rozświetla twarz i nawilża, do tego jest wydajna i tania. Myślę, że warto kupić i wypróbować.



Avon - diamentowa konturówka do oczu, sugar plum
Kredka która zupełnie mnie zaskoczyła, nie spodziewałam się takiej jakości. Jest automatyczna, ma dobrą twardość, pigmentację i ładnie się mieni. Minusem jest to, że szybko się zużywa. Posiadam jeszcze 3 inne kolory i ze wszystkich jestem zadowolona.


Miałyście coś z tych kosmetyków? A może chcecie coś spróbować?