sobota, 30 marca 2013

Bling-bling

Dzisiaj na horyzoncie, dwa holograficzne maluchy. Eveline Holografic shine, fioletowy nr 413 i różowy nr 419.




Bardzo lubię takie wykończenie lakierów, dla mnie jest wręcz hipnotyzujące. Bo jak tu się nie wpatrywać w coś, co tak pięknie się mieni?




Lakiery świetnie się nakłada, kryją przy 2 warstwach i niestety dość długo schną (dla mnie bez wysuszacza ani rusz). Efekt holograficzny jest dobrze widoczny, choć jest on różny z zależności od koloru. Z pewnością na plus, dla tych lakierów jest wielkość, (4,5 ml), cena (3-4 zł) i wybór kolorów. Wadą jest ich dostępność (nawet nie potrafię powiedzieć, czy i gdzie ewentualnie można je dostać) oraz trwałość, nawet na moich kapryśnych paznokciach, czas półtora dnia jest raczej mizerny.

Niemniej lubię po nie sięgać, bo łatwo można uzyskać estetyczny i przyjemny dla oka efekt.








sobota, 23 marca 2013

Mglista poświata

Drugi i ostatni nabytek z kolekcji lakierów Wibo Nail Obsession nr 10 Mglista poświata .




Nieco żółtawy, nieco zielonkawy, mleczny kolor ze złotym shimmerem. Krycie ze zdjęć uzyskałam przy dwóch warstwach. Nieco glutowaty, coś w stylu wiecznie problematycznych żółtych lakierów, ale jeszcze nie osiągnął szczytu problematyczności jaki mógł by sprawiać. Nie czekając, aż zszarga mi nerwy od razu potraktowałam go wysuszaczem, a przy okazji żeby nie wiało nudą, dodałam Essence, cirus confetti.




Myślałam, że gorzej będzie u mnie wyglądać, ale z dodatkowym brokatem wygląda całkiem przywozicie.








Podsumowując w kilku słowach współpracę firmy Wibo z blogerkami, uważam to za wapniały pomysł i oby więcej takich akcji. Dziewczyny miały możliwość udziału w ciekawym projekcie i na pewno są z tego dumne (też bym była). Żałuję tylko, że formuła i jakość tych lakierów pozostawiają nieco do życzenia.

środa, 20 marca 2013

Sleek Sparkle 2

Dzisiaj trochę koloru i blasku, czyli ostatnia z trójki "nieplanowanych", Sleek Sparkle 2.


Z lampą błyskową

Z lampą błyskową

Bez lampy błyskowej

Tradycyjnie w palecie 12 cieni, w tym 4 perłowe i 8 z drobinkami.
Pigmentacja wszystkich kolorów jest bardzo dobra, co jest miłą odmianą.




Do gustu przypadł mi zestaw kolorystyczny tej palety, z 12 kolorów tylko "mulled wine" nie podbił mojego serducha.

Mocne i nasycone kolory pozwalają na zrobienie mocniejszego dziennego lub wieczorowego makijażu. Z cieniami pracuje się o niebo lepiej niż w przypadku matowych cieni z poprzednich paletek. Łatwiej je nakładać, budować kolor i blendować.

Trochę zastanawiałam się, czy potrzebna mi paleta z takimi ciemnymi i intensywnymi kolorami, ale teraz nie żałuję jej kupna.




Kreska już tradycyjnie zrobiona konturówką do powiek w żelu z Inglota nr 77.







poniedziałek, 18 marca 2013

Peaches and cream

Chyba już każdy kto choć trochę interesuje się kosmetycznymi kanałami YT i blogami słyszał o kolekcji lakierów Wibo Nail Obsession stworzonej przy współpracy z kosmetycznymi blogerkami. Jak już pisałam, zdecydowałam się tylko na dwa z nich, a na Peaches and cream należało mi najbardziej.

Po pierwsze, że kolor jest wyjątkowo uroczy, niby nic nadzwyczajnego, ale z drugiej strony ma to coś, co spowodowało prawdziwy bum właśnie na ten kolor. Po drugie dla tego, że TheOleskaaa jest jedną z moich ulubionych youtubowiczek. A już na pewno mam do niej największy sentyment. To właśnie jej filmik jakoś 2 lata temu obejrzałam jako pierwszy, szukając polskiej "instrukcji obsługi" do stempelków Konad. A potem już się samo potoczyło i wpadłam w youtubowo-blogowy świat kosmetyczny, bez którego teraz nie wyobrażam sobie funkcjonowania.

Koniec wspomnień czas na konkrety.




Lakier kremowy, kolor świeży, wiosenny i wyjątkowo dziewczęcy. Śliczniasty. Formuła niestety nieco gorsza. Nakłada się średnio, (po kremowym lakierze można było się tego spodziewać) , nie jest jednak dramatycznie, używałam już lakiery bardziej problematyczne. Do całkowitego krycia (co widać na zdjęciach), potrzebowałam 2 warstw. Przewidując dłuuuugi czas wysychania, skorzystałam z wysuszacza. Trwałością też nie powala, dość szybko schodzi z końcówek.




Nie dziwię się, że lakiery rozchodzą się jak świeże bułeczki, bo kolor jest piękny. Szkoda tylko, że sam lakier pozostawia trochę do życzenia.




A wszystkim dziewczynom, które z dumą mogą powiedzieć, że stworzyły swój własny lakier do paznokci, dostępny w całej Polsce, serdecznie gratuluję! :D

sobota, 9 marca 2013

Tęczowo na co dzień

Były już kolorowe skrawki tęczy w zieleni i fiolecie, teraz pora na coś bardziej codziennego ze stałej, matowej kolekcji Inglota. Brązowa trójeczka nr 107R jest idealnym rozwiązaniem na szybki dzienny makijaż. Ja oczywiście musiałam dodać po mojemu trochę koloru i padło na Take It Mint z limitowanej edycji Cucuba od Catrice.




Wszystkie trzy kolory mają doskonałą pigmentację (a to nowość), i całkiem nie źle się z nimi pracuje mimo to, że są matowe. Kolejna tęcza i kolejny strzał w dziesiątkę.








czwartek, 7 marca 2013

Upolowane, wyczekane i zdobyte

Dzisiaj nastąpiła wielka kumulacja! W ciągu jednego dnia, w moim posiadaniu znalazły się książki które, już dawno miałam na oku, albo których zdobycie graniczyło z cudem, lub na ich wydanie trzeba było poczekać. A tu proszę, nagle wszystko na raz.
Do tego, udało mi się zdobyć wypatrzoną pomadkę Rimmel nr 16. (W ogóle mam wrażenie, że to ostatnio chyba najpopularniejszy kolor, bo co jest promocja na te szminki to jej nie ma...).




Jednym słowem masa kolorowego szczęścia. Teraz przydał by mi się miesiąc wolnego, żeby zamknąć się w domu, czytać i od razu praktykować.

Znacie którąś z tych pozycji?

środa, 6 marca 2013

Nudy

Nigdy nie byłam zwolenniczką lakierów nude na swoich paznokciach. U kogoś proszę bardzo, ja zdecydowanie jestem za odważnymi kolorami. Jednak nie zawsze można sobie na to pozwolić, dlatego w ramach projektu "małe oszustwo" porwałam z szafki Lovely, lakier do paznokci z wysokim połyskiem nr 02.

Z lampą błyskową
Zupełnie nie wiem dlaczego, kupując go byłam święcie przekonana, że jest całkowicie kremowy... Niestety w domu okazało się, że posiada on shimmer, co go całkowicie zdyskwalifikowało jeżeli chodzi o mój proceder spiskowy, dotyczący "niemalowania" paznokci do pracy.

Z lampą błyskową
Lakier ma dość szeroki i gruby pędzelek (trochę kiepsko mi się nim malowało). Z kryciem jak widać, na zdjęciach dwie warstwy. Mi taki efekt wystarczył, więc nie jestem w stanie powiedzieć, ile warstw potrzeba do całkowitego krycia. Schnie standardowo i w brew obietnicom producenta, nie ma wysokiego połysku, (zdjęcia bez top coatu). Chyba, że jako połysk mam rozumieć shimmer...

Z lampą błyskową
Lakier daje delikatny i naturalny kolor, jednak żałuję, że nie jest kremowy, wtedy mogła bym go polubić i to nawet bardzo. A tak to po prostu jest i jak bym wiedziała to co teraz podczas zakupów, to bym go nie wzięła.

Bez lampy błyskowej

Bez lampy błyskowej

niedziela, 3 marca 2013

Brudny Harry

Rewelacyjna nazwa i wspaniały kolor Q by Colour Alike nr 113 Brudny Harry pokryty Barry M nr 352 Pink Sapphire Glitter.




Brudny Harry to kremowy lakier o pięknym kolorze ciemnego, brudnego różu. Całkowicie kryje przy 2 warstwach, dobrze się aplikuje i nie smuży, na paznokciach jest ciemniejszy niż w buteleczce. Tylko wysychanie może być dość kłopotliwe, jeżeli nie użyje się wysuszacza.

Natomiast Barry M który świetnie współgra, z Harrym to różowy brokat, różowe i srebrne plasterki miodu oraz srebrne niteczki w przezroczystej bazie. Świetny do delikatnego podrasowania manicure, wyjątkowo zgrany duet.








sobota, 2 marca 2013

Zdobyłam!

Już od kilku dni ze zniecierpliwieniem i ku irytacji Pana ochroniarza, przed pracą dreptałam do Rossmanna w celu sprawdzenia szafki Wibo. I z coraz większym rozdrażnieniem stwierdzałam, że najnowszej kolekcji lakierów Wibo Nail Obsession ( kolekcja przygotowana przez blogerki), wciąż tam nie ma, choć w wielu innych miastach już jest. Jednak w końcu dopięłam swego i trafiłam na niemal pełną szafę, wiec miałam szczęście obejrzeć wszystkie kolory w rzeczywistości i zdecydować czego pragnę.




Najbardziej zależało mi na lakierze TheOleski nr 9 Peaches and Cream , bo nie dość, że kolor jest śliczny, to jeszcze darzę tą blogerkę/youtubowiczkę dużym sentymentem (ale o tym kiedy indziej). Z racji, że lakiery (podobno) mają dość kiepską formułę, postanowiłam nie szaleć i do pary wzięłam jeszcze tylko nr 10 Mglista Poświata od Miratell. Okazało się, że w szafce Lovely jest najnowsza kolekcja Nude (o której istnieniu nie miałam bladego pojęcia), i w ramach moich małych oszustw złapałam lakier nr 2. Teraz czas na testy.

piątek, 1 marca 2013

Denko - luty 2013

Dzielnie denkuję moje liczne produkty pielęgnacyjne, a już szczególnie wszelkiego rodzaju balsamy, masła i mleczka do ciała, oraz żele pod prysznic. Idzie mi coraz lepiej i pewnego dnia na pewno odgruzuję łazienkę.





Marion - nature therapy, ocet z malin & koktajl owocowy, kąpiel odbudowująca włosy
Nieźle pachnie, jest tani, wydajny i dość kiepsko dostępny. Kupiony z ciekawości, od tak żeby przekonać się na własnej skórze, co to za "hit". Łatwy w użyciu, włosy są po nim gładkie i błyszczące ale szału nie ma, efekt jest raczej "jednorazowy", odczuwalny tuż po zastosowaniu kosmetyku. Dla mnie to taka ciekawostka która może być, a nie musi, bo w sumie nic specjalnego nie robi.



Eveline - kwiat lotosu, nawilżająco - ujędrniający balsam dla skóry suchej i bardzo suchej
Duże opakowanie z pompką w przystępnej cenie, produkt ogólnie dostępny. Balsam o stosunkowo rzadkiej konsystencji, delikatnie pachnie, dobrze się rozprowadza i błyskawicznie wchłania. Zero ujędrnienia, nawilża słabiutko (wiec nie wiem jak ma służyć skórze suchej i bardzo suchej...), a wydobycie całkiem pokaźnych ilości produktu, po tym jak pompka już nie daje sobie z tym rady, jest dość irytujące. Dla mnie dość średni.



Ziaja - oliwka w żelu do masażu relaksującego
Od swojego poprzednika, różni się jedynie kolorem (w tym przypadku czerwień została zastąpiona adwentowym fioletem), zapachem, który był nieco korzenny i tym, że efekt relaksu był tu pojęciem względnym, gdzie z właściwościami rozgrzewającymi raczej nie można było dyskutować.



Isana - żel pod prysznic melon i gruszka, olejek pod prysznic winogrona i orchidea
Łatwo dostępne, tanie (często są w promocji za 2,99 zł), bardzo wydajne, dobrze się pienią, są gęste i ładnie pachną. Nie nawilżają (mimo to, że nazwa "olejek" wyraźnie to sugeruje), ale wcale się nie łudziłam, że tak będzie. Od kiedy odważyłam się je wypróbować, zawsze jakiś mam w zanadrzu.



Eveline - błyskawiczny krem do depilacji nóg z aloesem i wyciągiem z melona
Tani i dobrze dostępny, zapach jak u wszystkich tego typu produktów. Te 3 minuty to bujda, ale po 10 minutach, wszytko ładnie schodzi, dodatkowo nie spowodował żadnego podrażnienia skóry. U mnie spełnia on swoje zadnie 100%.



Essence - Longlasting Concealer Stay All Day 16h nr 10 natural beige
Całkiem przyzwoity korektor pod oczy, tani, dobrze dostępny, ładnie dopasowuje się do koloru skóry, nie ciemnieje i jest wydajny. Co prawda nie jest to ideał, bo nie trzyma się tyle ile sugeruje producent, a krycie też nie jest takie jakie bym oczekiwała, ale ogólnie jest po prostu dobry. Jak nie znajdę czegoś lepszego, to na pewno do niego wrócę.



Dulgon - krem do rąk z mocznikiem 5%
Krem który urzekł mnie zapachem, ma bardzo lekką konsystencję i szybko się wchłania delikatnie ją nawilżając i nadając uczucie miękkości. Jest to jednak krem do doraźnego ratowania dłoni. Stosunkowo tani, ale kiepsko dostępny, choć wydaję mi się, że chyba pojawił się w końcu w Naturze, ja swój przywiozłam z wakacji.