środa, 30 lipca 2014

Sinner Lady

Kolejny lakier od Colour Alike na który się zdecydowałam to Sinner Lady - czyli najbardziej klasyczny i podstawowy lakier holograficzny.

W cieniu nie wygląda atrakcyjnie, dopiero w słońcu pokazuje swoje prawdziwe możliwości.



Niestety ze względu na pogodę nie udało mi się zrobić mu zdjęć w naturalnym  świetle. To co tu pokazałam to efekt uzyskany przy lampie aparatu. Jednak jest to nieporównywalne do tego jak wygląda w słońcu.





Myślę, że lakiery holograficzne są świetnym rozwiązaniem szczególnie w okresie letnim, kiedy słońce pozwala im w pełni zaprezentować swoje atuty. Dlatego często do nich wracam w czasie wakacji. :)

piątek, 25 lipca 2014

Bamberka

Colour Alike - moja dawna, wielka lakierowa miłość, później ze względu na dostępność tylko przez internet i nieprzyzwoity przyrost mojej lakierowej kolekcji, odstawione w kąt. Ponownie u mnie goszczą po długiej przerwie, od kiedy są dostępne we Wrocławiu stacjonarnie w Mydlarni Wrocławskiej. :)

Wybór padł na holograficzne cudeńka, dzisiaj nr 496 Bomberka.


Piękny morski lakier mieniący się w odcieniach zieleni, niebieskiego srebra i złota. Jakość ta sama jak sprzed kilku lat - idealna konsystencja i aplikacja, dobrze kryje przy dwóch warstwach, szybko wysycha i nie odpryskuje.


Jedyne co mogę mu zarzucić jest to, że odbarwia paznokcie - a używam odżywki jako lakieru bazowego.
Ale dla takiego efektu cieszącego oko jestem w stanie to przełknąć. ;)






czwartek, 10 lipca 2014

MUA Luxe Velvet Matowa szminka do ust, HIT czy KIT?

Wśród wielu produktów z MUA o które miałam możliwość poprosić moją koleżankę z Londynu znalazły się dwie matowe szminki Luxe Velvet, czerwona - Reckless i różowa - Funk.  Byłam bardzo ciekawa efektu jaki uzyskam dzięki nim na ustach i  pierwsza w ruch poszła wersja różowa.



Opakowanie solidne i eleganckie z tradycyjnym aplikatorem jak w błyszczyku.



Szminka ma stosunkowo gęstą konsystencję o całkowitym kryciu, podczas aplikacji na usta, okazało się, że wcale nie tak łatwo się z nią pracuje.


Najlepiej zminimalizować poprawki i szybko malować kontur ust jak i ich wypełnienie. W momencie kiedy szminka zaczyna troszkę zastygać, wszelkie poprawki stają się już dość kłopotliwe. Jednak przy odrobinie cierpliwości można uzyskać intensywny kolor i ładne satynowe wykończenie ust, które z czasem jeszcze odrobinę matowieje.



Tyle co do aplikacji i efektu, a jak z trwałością? No właśnie...


Trwałość jest koszmarna! Szminka wcale nie była wystawiona na wielką próbę wytrzymałości. Efekt widoczny na kolejnych zdjęciach uzyskałam po 4 godzinach załatwiania spraw na mieście i wypiciu jednej kawy przez słomę. To chyba nie jest wiele? Dodam, że po mieście wędrowałam sama, więc odchodzi dodatkowe utrudnienie w postaci ciągłego gadania.


Szminka po prostu się wykruszyła przy mówieniu, reszta przykleiła się do słomki miejscami pozostawiając usta zupełnie nagie, pozostałości spękały. Nie takiego efektu się spodziewałam po tak mozolnej aplikacji...


Efekt ładny, jednak na bardzo krótko. Chyba tylko na "już" do sesji zdjęciowej albo na jakieś 2 godziny, bo ani w niej mówić za bardzo nie można, a tym bardziej jeść... (a jak to tak bez jedzenia....). Z poprawkami też ciężka sprawa, najlepiej wszystko zmyć i zacząć od nowa.
Dla mnie niestety KIT. Pomimo trudności przy aplikacji - obiecujący początek, ale fatalny koniec, teraz żałuję że skusiłam się od razu na dwa kolory, bo nie wiem do czego je wykorzystać.