Tak, tak wiem, że szał na pękające lakiery i te dające efekt tzw. krokodylej skóry już dawno za nami. Moda przyszła nagle, zdobyła zarówno dużo zwolenników jak i przeciwników, a następnie równie szybko przeminęła. Ale ja nie podążam ślepo za "trendami" i czasem nadal lubię sobie podrasować manicure takim małym dziwakiem.
Dzisiaj pokażę Wam mój pierwszy lakier Barry M, nr 343 Burgundy Croc. Nigdy wcześniej nie miałam styczności, z żadnymi kosmetykami z tej firmy, więc nie mam jeszcze wyrobionego zdania o jej produktach.
Lakier jest kremowy, w buteleczce faktycznie burgundowy, jednak na paznokciach jest bardziej krwisto czerwony. Jako podkładu użyłam jednej warstwy Wibo French Duo Color nr 06, a na wierzch jednej warstwy Barry M. Spękania pojawiają się po 2-3 minutach, a ich wielkość i kształt zależny od grubości warstwy, co można zaobserwować na zdjęciach.
To zestawienie przypadło mi do gustu. A po pierwszym spotkaniu z Barry M, jestem pozytywnie nastawiona.
Jeżeli Wy macie już wyrobione jakieś zdanie o Barry M, to chętnie poczytam o tym w komentarzach.
Świetny efekt.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawie popękał :)
OdpowiedzUsuńświetnie to wygląda, nie wiem czy przy tym pękaczu dałoby radę zrobić 'pęki' w poprzek :)(spróbuj poziomo proszę pomalować pękaczem) - może wyjść fajny efekt :)
OdpowiedzUsuńjak nie lubię pękaczy, tak ten... zachwycił mnie!!!
OdpowiedzUsuńEfekt świetny :). E tam moda. Najważniejsze żeby się podobało właścicielce :P.
OdpowiedzUsuń