niedziela, 10 lutego 2013

Krwawy Barry

Do tej pory nie miałam w swojej kolekcji glittera, stworzonego aby nosić go solo. Z odsieczą nadszedł Barry M, nr. 150 - Red Glitter.


Do całkowitego krycia wystarczą dwie warstwy, wysycha dość szybko, konieczny jest dodatkowo lakier nawierzchniowy. Kolor i efekt jaki daje są piękne. Jedyne co mam mu do zarzucenia to to, że jest nie trwały i już na drugi dzień zaczął mi odskakiwać sporymi płatami. Obawiam się jednak, że taki jest właśnie urok glitterów na długich i wyginających się paznokciach.
Ale za taki wygląd, wybaczam mu to.










9 komentarzy:

  1. rewelacyjny lakier :) kojarzy mi się ze świętami Bożego Narodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. od razu przypomniały mi się Święta ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie dostałam go na święta i uważam że jest rewelacyjny na ten okres :-)

      Usuń
  3. A mnie się nie podoba. Brokatowa czerwień jest moim zdaniem bardzo kiczowata. ;/

    Serdecznie zapraszam do mnie. ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. O ile wszelkim czerwonym lakierom (u siebie) mówię nie, tak ten mi się spodobał :).

    OdpowiedzUsuń